„Z zespołem piłkarskim jest jak z klasą w szkole. Zastanówcie się: lubiliście wszystkich? Nie,
kumpli kilku, kilka neutralnych osób i zawsze jakaś grupka, którą chciało się
zlać na długiej przerwie. Dlaczego w piłce miałoby być inaczej? Dlaczego
miałbym lubić każdego? Chłopak ze wsi
(ale z dobrym dorzutem), śmierdziela jakiegoś (z niezłą kiwką) czy
zwykłego smutasa (mocnego w powietrzu). Nie ma drużyny, w której bez wyjątku
wszyscy się lubią.”
Szamo – Grzegorz Szamotulski –
bramkarz, reprezentant kraju w piłce nożnej. Po przeczytaniu książki określę go
słowem „wariat” – „świrem” był Jego śp kolega z drużyny „Ledek”. W grze od
1991 do 2012 roku. Książka składa się z różnego rodzaju historii. Od tych,
które wywołują u nas wybuchy śmiechu przez te wprowadzające w osłupienie, szok
czy nawet odczucie niesmaku. Jest jak danie słodko-kwaśne w chińskiej
restauracji. Paleta barwnych opowieści.
Dziś piłkarz to zawodnik,
sportowiec. Osoba oddająca swoje życie dla sportu. Postać pełna wyrzeczeń.
Szamo przedstawia nam to bardzo prosto – to młody „gość”, który ma własną kasę,
kontakt (po którym będzie następny lepszy) i jest…. taki jak my. Czyli kiedy ma
korzystać z życia jak nie tu i teraz… Teraz jest młody, teraz postawi na swoim.
Oczywiście, treningi się nie zmieniły, jednak odpoczynki pomiędzy rozgrywkami
często były zakraplane – czy myślisz, że dziś jest inaczej?
W każdym bądź razie,
jak przystało na wariata – Szamo jako bramkarz było nie do okiełznania.
Dlatego szczerze mówi:
„Nie lizałem nikomu tyłka i teraz mam świeży oddech”
Moja ocena: 7/10
*Po raz kolejny za recenzję dziękuję dla mojego wspaniałego Starszego Brata :)*
Nie jestem fanką piłki nożnej więc tak na prawdę się na niej nie znam. Myślę, że tę książkę sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Cmentarz Zapomnianych Książek