sobota, 30 stycznia 2016

5. M. Falkoff "Playlist for the Dead. Posłuchaj, a zrozumiesz"



"Przez ostatnie kilka dni na zmianę za nim tęskniłem i nienawidziłem go, czułem się winny i zdruzgotany- właściwie nie wiedziałem, jak powinienem się czuć, oprócz tego, że jakoś inaczej."

Temat śmierci i samobójstwa mało kiedy jest przedstawiony w powieściach YA jako coś, co się wydarzyło. Majaczy bardziej jako jedna z możliwości, którą rozważają bohaterowie; ostatecznie jednak ich życie wywraca się o 180 stopni i wszystko jest znów w porządku (standard? moim zdaniem tak). Tu jednak czyjś koniec stanowi początek powieści.

Sam nie czuje się dobrze w towarzystwie; od rozmów z obcymi woli słuchanie alternatywnej muzyki czy granie w Mage Warfare ze swoim jedynym kumplem, Haydenem. Ich relacja opiera się jednak głównie na sprzecznych poglądach i dyskusjach z pogranicza kłótni. Po imprezie, która okazała się naprawdę złym pomysłem, Sam znajduje ciało swojego przyjaciela, a przy nim playlistę. "Posłuchaj, a zrozumiesz." Więc chłopak słucha i poszukuje odpowiedzi. Odnalezienie jej okaże się nie lada zadaniem, w które zaangażuje między innymi specyficznie ubierająca się Astrid, hipstera Erica a także nadmiernie wymalowaną Rachel. Cała gama nietypowych osobowości.

Podeszłam do książki niepewnie, bo temat śmierci, zwłaszcza tej samobójczej, jest ciężki i nie zawsze przyjemny. W każdym razie z rozdziału na rozdział przekonywałam się do niej coraz bardziej. Napisano ją z niezwykłą lekkością, więc śledzenie poczynań bohatera stanowi niezwykle przyjemną czynność. Jeśli jednak poszukujesz typowej powieści YA, w której wszystkie problemy bohaterów po głębszych rozmyślaniach stają się fraszką, to odłóż "Playlist for the Dead" z powrotem na półkę. Mimo ciężkiego tematu nie ma tu wiele łez, więcej jest natomiast rozmyślań i dialogów, które dają do myślenia.

Zachwycił mnie pomysł podawania tytułów piosenek przed każdym rozdziałem. Książka stanowi niezwykłą (i naprawdę specyficzną) podróż po muzyce alternatywnej. Zazwyczaj nie słucham niczego podczas czytania, bo nie mogę się skupić, ale tym razem piosenki były świetnie dobrane do akcji i nawet wplecione w fabułę, więc przez całą lekturę niemal nie wyjmowałam słuchawek z uszu. Nie wszystkie piosenki przesłucham ponownie, bo nie każda wpadła mi w ucho, ale wiele z nich na stałe zagoszczą na mojej playliście (pokochałam zwłaszcza Mariner's Revenge- faktycznie zespół cechuje mądrość, kreatywność i dziwność). Są tam klasyki muzyki, jak na przykład "Smells like Teen Spirit", ale także nowsze utwory, jak "The Mother We Share" CHVRCHES czy "Cosmic Love" Florence and the Machine. Słowem- każdy znajdzie coś dla siebie.

Książka jest dopracowana w każdym calu. Bardzo emocjonalna, pełna nadziei i niezwykle przyjemna w odbiorze. Zdecydowanie warta uwagi, bo przedstawia śmierć z punktu widzenia osób, które tracą kogoś dla nich ważnego. Zróżnicowane charaktery bohaterów prezentują różne przemyślenia na ten sam trudny temat. Absolutnie polecam.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Barykada z książek
Maira Gall