środa, 20 stycznia 2016

4. O. Bowden "Assassin's Creed: Czarna bandera"



"Nie nosimy niczyich barw, szczycimy się ich brakiem. Niech więc czarna bandera symbolizuje twoją wierność naturalnej człowieczej wolności. Należy do ciebie. Pływaj pod nią z dumą."

Złota era piractwa- dosłownie i w przenośni. Co odważniejsi mężczyźni, kuszeni obietnicami werbowników, decydują się na życie korsarza. Wśród nich znajduje się również główny bohater- Edward Kenway. Poznajemy go w dość nieciekawej sytuacji. Chłopak jest młody i niezadowolony ze swojego doczesnego życia. Taki stan utrzymuje się nawet po ślubie z piękną Caroline Scott, panną, którą w myślach miało wielu. Ma sobie za złe, że nie jest kimś. Nic dziwnego, że dostrzega swoją szansę po rozmowie z mężczyzną proponującym mu życie na statku. Kroplę przepełniającą puchar stanowią jednak zakapturzeni mężczyźni, którzy napadem na rodzinną hodowlę pozbawiają rodziców Kenway'a źródła zarobku. Pełen obaw Edward wsiada na statek "Orzeł". "Chcę posmakować dobrego życia... Łatwego życia", mówi. Nie wie jeszcze, że czeka go coś więcej, niż morska przygoda, a pozorny łatwy zarobek wplącze go w głęboki konflikt między asasynami i templariuszami- dwoma zakonami o sprzecznych ideologiach.

Po uszy zakochałam się w głównym bohaterze tej powieści. Uwielbiam sposób, w jaki kreuje go pisarz- pijaczyna szukający łatwego zarobku. Osoba, która wie, jak nisko upadła, a mimo tego nie poddaje się, szukając coraz to nowych rozwiązań. Nie zawsze mu się udaje; raz na wozie, raz pod wozem (a może powinnam napisać raczej: raz na statku, a raz w wodzie?). Ma on swoje demony, z którymi walczy. Kiedy jednak on i jego kompani odnoszą sukcesy, odczuwałam dziwną satysfakcję. Uwielbiam cięty język Edwarda i często wypowiadane przez niego słowa "Trzeba mnie było zabić, kiedy miałeś okazję". Z pasją obserwowałam wewnętrzną przemianę, kiedy z młodocianego pirata stawał się dojrzałym mężczyzną, świadomie podejmującym decyzje i kształtującym od nowa swoją hierarchię wartości. Także jego spojrzenie na tytułowe wyznanie wiary stanowi pretekst do głębszych rozważań nad znaną dla wszystkich fanów serii sentencję: "Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone". Tak, pan Kenway na długo zagości w moim sercu i umyśle i sądzę, że zasługuje na honorowe miejsce wśród moich ulubionych postaci.

"Jeśli bowiem nic nie jest prawdą, to po co w cokolwiek wierzyć? A jeśli wszystko jest dozwolone... Czemu nie spełniać każdej swojej zachcianki?"

Kolejną rzeczą, która całkowicie mnie urzekła, były opisy. Autor dyskretnie wplata piękne metafory i bogactwo epitetów wśród piracką gwarę. Nie wiedziałam, że opis morza kiedykolwiek wprawi mnie w osłupienie- w końcu to tylko słona woda śmierdząca rybami. A jednak. Wszystkie rzeczy, które dla bohaterów stanowią codzienność, pisarz odkrywa na nowo. Miałam wrażenie, że jeśli podniosę głowę, to nie będę wśród zaśnieżonych mazur, a w samym sercu Karaibów. Coś niezwykłego. Zabrakło mi jedynie głębszego przedstawienia wyglądów postaci, niemal całkowicie pominiętych. Dwa razy złapałam się na tym, że akcja potoczyła się na tyle szybko, że się pogubiłam. Nie wiem tylko, czy to ja jestem tak nieuważnym czytelnikiem, czy zdarzyło się to większej ilości osób. Wynagrodził mi za to sposób przedstawienia wydarzeń- już na pierwszych stronach zostajemy poinformowani, że cała powieść jest monologiem Edwarda. Z niecierpliwością czekałam na ujawnienie jego rozmówcy (nie powiem, że byłam zaskoczona, bo grałam wcześniej w grę i jeszcze przed połową domyśliłam się, kim jest ta postać).

Ogólne wrażenie jest dla mnie nadzwyczaj satysfakcjonujące. Bohaterowie nie są przerysowani, każdy posiada słabości, tak jak zwykli ludzie. Sama fabuła toczy się dość szybko, każdy rozdział ocieka akcją. W najbliższej przyszłości mam plan wracać do tej powieści- jeśli nie w całości, to przynajmniej do ulubionych fragmentów.



Na koniec jeszcze napiszę, że starałam się traktować grę i książkę jako dwa różne dzieła i nie opierać się w stu procentach na tym, że te pierwsze to absolutnie najlepszy powód do tego, by mieszkać na planecie Ziemia, gdzie mamy dostęp do konsol z cudowną grafiką i panów piratów.

Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

© Barykada z książek
Maira Gall